Licznik

0.png9.png4.png6.png1.png3.png

Visitor Info

  • IP: 52.15.109.247

czwartek, 01 maj 2025 03:09

Uncategorised

Konserwacja mebli

Jeżeli zainteresuje Cię oferta możesz uzyskać więcej informacji

pod numerem 506 52 44 05

Oferta:

Obecny adres 87-100 Toruń ul. Bydgoska 96/1


Telefon 506 52 44 05

 

 

Oferujemy fachową i kompleksową renowację mebli zabytkowych na terenie Torunia oraz okolic. W naszych pracach renowatorsko-konserwatorskich stosujemy jedynie tradycyjną technologię przejętą od ukraińskich mistrzów oraz materiały zgodne ze stosowanymi przez dawnych rzemieślników. Na przykład, wykończenie mebli politurą szelakową lub woskiem, tapicerką tradycyjną na sprężynach, trawie morskiej, włosiu.

Wykonywane usługi:

renowacja mebli takich jak:

  • szafy, komody, witryny, kredensy, narożniki, biblioteki, sekretery

  • kanapy, leżanki, fotele, krzesła, taborety

  • stoły, stoliki, biurka, zegary, skrzynie, itp.

  • wykonywanie replik mebli

  • tapicerka meblowa, stylowa, renowacja mebli tapicerowanych

  • snycerstwo

  • pozłotnictwo

  • intarsja i inkrustacja

  • renowacja obrazów, ram, rzeźb, sztukaterii, zabytkowej stolarki, elementów architektury.

Nasze atuty to:

- wieloletnie doświadczenie nabyte przy renowacji licznych obiektów zabytkowych

- technologie lwowskich i kijowskich mistrzów:wykonujemy prace rokonsturkcyjne nie tylko w oparciu o nowoczesne technologie, ale także w oparciu o sprawdzone, tradycyjne materiały, które jak doświadczenie pokazuje, potrafią przetrwać setki lat

- konkurencyjne ceny: wykonywanie prac tradycyjnymi metodami jest drogie i czasochłonne, jednak dzięki doświadczeniu nabytemu od mistrzów techniki renowacyjnej z Ukrainy, można skutecznie obniżyć koszty które ponosi klient.

Galeria

Precz ze szlifierką

 

Precz stąd ze szlifierką!

Wychowując się wśród dzieł mistrzów rzemiosła i wyrobów artystycznych, człowiek wyczula sobie smak

 

 

O meblach z duszą i kolebce renowacji przedmiotów rozmawiamy z DARIUSZEM SEBASTIANOWICZEM, toruńskim konserwatorem, który pobierał nauki we Francji.

 

sebastianowicz przy pracy

Dariusz Sebastianowicz przy pracy. Poniżej wnętrze mieszkania konserwatora, poddasze na toruńskiej starówce

Kiedy zainteresował się Pan odnawianiem starych mebli?

 

 

Może na początku anegdota - miałem chyba siedem lat, gdy kręcąc się po domu dziadków, wypełnionym mnóstwem mebli z różnych epok, zadałem babci kłopotliwe pytanie: dlaczego te meble tak chrupią? Babcia odparła, że jedzą je małe robaczki i nie ma kogoś, kto by te robaczki wytruł. Wyszło na to, że ja się nimi zająłem jako dorosły człowiek. Konserwacja to pewien dział sztuki, który jednak nie tworzy, ale umacnia, naprawia przedmioty, kiedyś przez kogoś stworzone. Nie mamy ich zniekształcić, przekoloryzować, ingerować w konstrukcję. Trzeba się na to wyczulić estetycznie i emocjonalnie.

Emocjonalnie?

 

Meble są z nami od setek lat, z nami się starzeją. Potrzebują nas tak jak my ich. Bardzo ważne, by mieć do nich szacunek, a nawet... respekt. Mówi się, że posiadają duszę i to prawda. Znam wielu właścicieli, których fascynuje to, że w danym fotelu przesiadywali ojciec czy dziadek. Takie podejście może w nas zrodzić zainteresowanie rzemiosłem z danej epoki, zdobnictwem, kunsztem, rękami, które ten przedmiot wykonały. To nie są meble wykonane przez automaty i linie produkcyjne, zgrzane i sklejone maszynami bez wyrazu. Mamy je chronić, zabezpieczać, przywracać dawny blask, zachować urok, a nie dostosowywać do własnych, aktualnych potrzeb.

 

image

Od czego konserwator zaczyna pracę?

 

 

Najpierw jest dotyk, delikatne muśnięcie blatu czy poręczy. Dla mnie ubytki są niczym rany do opatrzenia. Trzeba je umyć, osuszyć, zacząć uzupełniać. Praca z meblem wymaga wielu umiejętności. To nie tylko stolarka, ale i malarstwo, tapicerstwo, batikowanie (woskowanie), polerowanie, retuszowanie... W jednym meblu po latach zamyka się wiele profesji, co znacznie różni go od minimalistycznych sprzętów współczesnych. Rzemiosło jest dość łatwe, ale wiele czynności wymaga intuicji i obserwacji.

Gdzie się tej sztuki można nauczyć?

Nie ma studiów w tej dziedzinie. Wiele uczelni z artystycznymi kierunkami posiada, co prawda, elementy i zbiory mebli stylowych z różnych epok, ale to tak jakby chwalić się jednym grzebieniem, gdy na świecie są ich miliony. Ja główny trzon zasad konserwacji wyniosłem z uczelni, natomiast lwią część - z warsztatów starych konserwatorów. Najlepszym nauczycielem jest zresztą sam mebel, „żywy” okaz, który udziela wskazówek. Istnieje model tzw. pracowni włoskiej, do której można wejść, uczestniczyć w konserwacji i obserwować mistrza. To jednak Francja jest prawdziwą mekką konserwatorów, gdzie całe rody z pokolenia na pokolenie wymieniają się doświadczeniem, materiałami oraz surowcem. Tam szkoły konserwacji mają bardzo sztywne kanony reguł, dopuszczające tylko minimalne techniczne uzupełnienia. Tam mebel musi pokazywać swoją historię, choćby w postaci otworów po insektach. Rysy, przecięcia są tylko zabezpieczane, pokrywane niewidocznym impregnatem lub woskiem. Ten kraj ma takie bogactwo meblowych dzieł, że w pełni sobie zasłużył na miano kolebki tej sztuki. A wychowując się wśród pamiątek, dzieł mistrzów rzemiosła, wyrobów artystycznych, człowiek podprogowo wyczula swój smak.

W Polsce nie potrafimy tego docenić?

Z radością obserwuję, że coraz więcej jest poszukiwaczy staroci i naturalnego zainteresowania pozostałościami po przodkach, uzupełniania historii rodziny, z pominięciem koszmarnych meblościanek, które zdziesiątkowały meble z epoki secesji, a nierzadko eklektyzmu czy biedermeira. To nie okupacja, ale awans społeczny tzw. proletariatu, zasiedlającego z przydziału dawne wnętrza, przyczynił się do prawie całkowitego zniknięcia prześwietnych okazów mieszczańskich wystrojów. W naszym środowisku funkcjonuje anegdota o kimś, kto pojechał na wieś i wynalazł u chłopa piękne starocie. Na pytanie gospodarza, po co mu takie graty, zbieracz, któremu się do tego bogactwa zaświeciły oczy, zbagatelizował: „Na opał”. Gdy wrócił z większym środkiem transportu, „pomocny” chłop mu już drewno porąbał... Co dziś dominuje? Sztancowe meble z IKEI, meble hurtowniane, zręczne imitacje nie tylko stylu, ale i drewna, opakowane w bombę formaldehydu, utleniającego się w mieszkaniu. Są i nieludzko laboratoryjne wystroje, pełne fantazyjnych kształtów. Czy taki minimalizm zastąpi dyskretny urok bujanego fotela babci lub cichutki rytm dziadkowego zegara na ścianie? Proszę mi wierzyć, nawet drobna cząstka „duszyczki” przodków we współczesnym domu zawsze skupia uwagę domowników i ich gości.

Po radę i pomoc ruszamy do fachowców...

Pracownie konserwatorskie, a jest ich coraz więcej, dysponują dużą wiedzą na temat renowacji danego przedmiotu i lepiej, by to one zajęły się jego naprawą. Domowe konserwacje przynoszą zazwyczaj więcej szkody niż pożytku. Można coś pomalować farbą kryjącą w danym kolorze - to jednak będzie mumifikacja, odbierająca piękno drewnu. Polecam fachowców, a wszelkie szlifierki czy maszyny do cyklinowania trzymajmy od mebli z daleka. Prawdziwej renowacji służą preparaty mało inwazyjne, a nie urządzenia mechaniczne.

Ewa Czarnowska-Woźniak, Sobota, 21 Listopada 2009

http://www.express.bydgoski.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=1368&NrSection=100&NrArticle=155066&IdTag=18

Niebanalna praca

Jak się zachowuje renesansowe piękno w XXI wieku opowiada Dariusz Sebastianowicz, toruński konserwator zabytkowych mebli. Jestem bardziej rzemieślnikiem niż artystą – mówi.

Ewa Forman: Nie myślałeś nigdy o medycynie?
Dariusz Sebastianowicz: (milczenie) Kiedyś o psychologii (śmiech).

Reanimujesz meble tak jak lekarze chorych. Przywracasz je do życia.
To bardziej jak lekarz sentymentów. Każdy ma coś po babci, czy dziadku. Ktoś kiedyś powiedział, że na sentymentach najlepiej się zarabia.

Kiedy konserwacja zaczęła cię kręcić?
Już w dzieciństwie. Babcia miała dużo antyków, które przykuwały moją uwagę. A tak bardziej profesjonalnie, to w wieku 20 lat.

Kiedy odbyła się pierwsza operacja na drewnianym pacjencie?
W 1987 roku. W wannie szlifowałem stoliczek bawarski. Dzisiaj nie chciałbym go oglądać (śmiech). Jednak klient czuł się zadowolony, jak na tamte lata i możliwości wykonałem dobrą robotę.

Gdzie się kształciłeś w tym kierunku?
Bardzo trudne pytanie. Wydaje mi się, że nie ma sensu o tym mówić. Skończyłem liceum konserwacji zabytków w Toruniu. To miała być elitarna uczelnia kształcąca artystów. Szkoła nic kompletnie mi nie dała. Sam uczyłem się z książek. Jednak najskuteczniejsza okazała się metoda prób i błędów.

Czy można się tego nauczyć - jak fachu, czy może to coś więcej?
Można. Ale potrzeba dużej intuicji obrazowej, wyobraźni. Ważne jest zapamiętywanie wzrokowe. Zdolności artystyczne też się przydają. To konglomerat wielu zawodów - kiedyś na imprezie za znajomymi doliczyliśmy się trzydziestu (śmiech). Nie uważam się za artystę, lecz rzemieślnika.

Jakie masz doświadczenie?

Poza Polską pracowałem też w Niemczech i we Francji.

Czy dostrzegasz jakieś różnice między konserwacją w Polsce a na zachodzie?
Dostrzegam bardzo wyraźne różnice. My jesteśmy bardziej operatywni. We Francji, żeby zrobić dobrą komodę pracuje 15 osób, a w Polsce 2. Może to lepsze, ale w rzeczywistości powiązanie tych osób jest trudne. No i wiążą się z tym większe koszty.

A w kwestii samego postępowania z meblem?

We Francji konserwacja jest bardziej zachowawcza. Francuzi zostawiają wszystkie rysy i gwoździe w przedmiocie. Niczego nie zmieniają. Oni nie odświeżają, ale zabezpieczają. Natomiast w Niemczech konserwator bierze szlifierkę i robi wszystko na gładko .Tam nie ma artystów. W Polsce panuje metoda estetyczna, czyli uzupełnia się ubytki, klei i nadaje nową powlokę, co we Francji jest nie do pomyślenia.

Czy posiadasz swój kodeks postępowania?
Mam pewne zasady, których nie naruszam. Nie wolno zmieniać struktury drzewa, czy koloru. Na pewno nie zamaluję pięknej wiśniowej komody na czarno. Zdarzają się takie zamówienia, lecz zawsze odmawiam.

Czy zdarzają się przypadki beznadziejne?
Na 6,5 tysiąca mebli zdarzyło się dwa razy. Pewien facet przyniósł do mnie szafę chłopską w prawdziwej agonii. Dotknąłem jej i się rozsypała. Drugi przypadek to nadwęglona kanapa. Ale udało się ją uratować. Żyje do dziś. Stoi u mnie w pokoju (uśmiech).

Co dało ci największą satysfakcje?
Raczej wszystko się zlewa. Po skończonej pracy jest zachwyt. Ale potem przychodzi następny. To jak drugi udany taniec.

Czy twoja oferta cieszy się dużym zainteresowaniem?
Straszny szał panował jakieś 7-8 lat temu. Teraz to się trochę uspokoiło. Ale nadal jest sporo ludzi, którzy szukają jednostkowych rzeczy - czegoś innego, by podkreślić swoją indywidualność. Coraz więcej młodych ludzi interesuje się pamiątkami po rodzinie. To mnie cieszy.

Jak wygląda kwestia ceny?

Nie można jej z góry określić. To zależy od mebla. Potrzebny jest bardzo osobisty kontakt z przedmiotem. Czasem trzeba tylko porządnie umyć krzesło i je polakierować. To wychodzi tanio. Często ludzi do mnie dzwonią i pytają, ile coś będzie kosztować i nie rozumieją, że nie mogę zrobić wyceny przez telefon. Kiedyś ktoś bardzo nalegał, by mu podać cenę „pi razy drzwi”, to powiedziałem od 200 zł do 5 tysięcy (śmiech).

A konkurencja?
Bardzo chciałbym ją poznać. Słyszałem, że jakaś jest, ale jeszcze żadnej nie spotkałem.

Jak się reklamujesz?
Nie trzeba reklamy. Nie sprawdza się w tym zawodzie. Wystarczy podać numer telefonu i adres w internecie. Kto jest zainteresowany, bez problemu mnie znajdzie.

Pytanie natury prozaicznej – czy ta praca się opłaca?
Oczywiście. Jednak moje zarobki to sinusoida. Czasem pracuję za bezcen. Potem odnawiam podobną rzecz za dużo większe pieniądze. Nie ma dwóch takich samych rzeczy i każda potrzebuje indywidualnego traktowania. W tej pracy nie można się nudzić.

Otaczają cię stare przedmioty. Czy znajdzie się wśród nich miejsce dla czegoś nowego?
Oczywiście. Lubię nowe meble. Ale tylko robione ręcznie. Wzrusza mnie tylko to, co dotknęła ludzka ręka, nie automat. Walczę z awangardą, jestem za kulturą mieszczańską.

Pracownia mieści się w twoim domu – czy to wygodne?
Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Pracownia i mieszkanie w jednym to model włoski. Dzięki temu czuję się trochę człowiekiem renesansu (śmiech).

Rozmawiała Ewa Forman

Artukuł pobrany ze strony:

http://orbitorun.pl/niebanalnapracanietuzinkowyczlowiek,749,l1.html

Copyright � 2016 renowacja.wtoruniu.eu. All Rights Reserved W Toruniu.